czwartek, 31 października 2013

Macchinetta del caffe

Kawa to podstawa funkcjonowania większości dorosłych ludzi w naprawdę wielu krajach. O jej pochodzeniu i odmianach można by było pisać bez końca, ale nie o tym dziś. Jak wiadomo kawę należy zaparzyć i to najlepiej pod wysokim ciśnieniem w specjalnie skonstruowanym do tego sprzęcie. Ekspresy ciśnieniowe są duże, drogie i nie bardzo sprawdzają się w domu. Chyba że jest się niezłym bogaczem, ma się pałac i służbę, która zrobi kawę i wyczyści całą tę machinerię. Bez wyczyszczenia bowiem kawa będzie smakowała... brudem.



Ja za najlepsze urządzenie zawsze będę uważała jednak kawiarkę. Jest prosta, a jednocześnie genialna w swej konstrukcji. Zrobiona ze stopu aluminium i stali składa się z podstawy, elementu lejkowego z sitkiem, gumowej uszczelki i góry, która jest czajnikiem z przykrywką. Istnieją również makinetki z podłączeniem do prądu.

Parzenie jest dziecinnie proste. Do podstawy wlewamy wodę. Zimną i najlepiej przefiltrowaną. Wkładamy element lejkowy i wsypujemy tam kawę bez ugniatania jej. Zakręcamy czajniczek i stawiamy na mały ogień lub inny rodzaj kuchenki nastawiony na minimum. I od tej pory już tylko czekamy na kawę, która pod ciśnieniem zaparzy się i przeleje w odpowiednim momencie do czajnika. Espresso wyśmienite. Dodając do mleka możemy uzyskać caffe latte lub po prostu cappuccino. Z filiżanką wody będzie to rewelacyjne americano. Do wyboru do koloru, wariantów jest wiele. A Wy eksperymentujcie.





A skąd tak naprawdę pochodzi to słynne szczególnie we Włoszech urządzenie?
Wymyślił je na początku ubiegłego wieku Alfonso Bialetti z potrzeby parzenia w domu tak dobrej kawy jak we włoskich kawiarniach. Pierwszy model wszedł na rynek w 1933 roku, a do dziś sprzedało się ponad 200 milionów egzemplarzy. Choć początkowo miała ona ośmiokątny kształt i była jedynie aluminiowa, dziś możemy spotkać wiele modeli, rozmiarów i przede wszystkim kolorów.




I choć należy ją myć jedynie ręcznie, samą wodą (aluminium wchodzi w reakcje chemiczne z wieloma detergentami) to jest to moje ulubione urządzenie do parzenia kawy.


PS wiem, że pijemy jej zbyt wiele, ale ograniczyć jest bardzo trudno. Czy tylko mnie?
PSS Słyszał ktoś o uzależnieniu od kawy/kofeiny? Co na to nauka?

Miłego dnia!

Wyciszenie

Wiem, wiem. Wielu z was powie, że jakość nagrania nie jest najlepsza, ale uważam, że gdy gra ktoś wielki nie ma to większego znaczenia. Po prostu należy wsłuchać się w piękny dźwięk skrzypiec i odpłynąć...




Polecam do wyciszenia :)

Konstanty Andrzej Kulka

środa, 30 października 2013

Dopełnienie stroju: buty

Jeżeli chodzi o modę to uwielbiam męskie kroje. I choć jestem typową kobietą nie potrafię obyć się bez męskich odpowiedników wielu elementów garderoby. Piętnaście lat temu miałam więcej krawatów niż mój ojciec i brat razem wzięci. Dziś mam wiele więcej koszul. Lubię proste spodnie, choć wyjątkowo często noszę również spódnice. Ale chyba najbardziej urzekły mnie w tym roku "męskie" buty w tym sztyblety, które kojarzą mi się nieodłącznie z modnym mężczyzną.

Sama posiadam tanią i może mało atrakcyjną ich wersję, ale są nieprzemakalne, a co za tym idzie spełniają swoją rolę kiedy zaczyna padać, a temperatura schodzi do dziesięciu stopni czy nawet zbliża się do zera. I tylko o to chodziło mi kiedy je kupowałam. A poniżej kilka męsko-wojskowych butów, które bardzo mi się podobają. Mam nadzieję, że nie tylko mnie.







wtorek, 29 października 2013

Łóżko

Jeżeli dobrze się wysypiasz to znaczy, że masz świetne łóżko i spędzasz w nim co najmniej 8 h na dobę. Zatem aż 1/3 naszego życia po prostu prześpimy więc uważam nasze miejsce do spania powinno być wyjątkowe. Wiadomo, że materac musi być dobry dla kręgosłupa. Ale czasem sam jego widok pięknej ramy potrafi popsuć lub poprawić nastrój.

Odkąd mam swoje wymarzone łóżko śpi mi się naprawdę przyjemnie. Jest duże, drewniane i wywołuje błysk w moim oku. Jednak po latach nadejdzie chwila, kiedy postanowię kupić nowe.
Co mnie inspiruje? Zobaczcie sami.






Zawsze marzyłam o antresoli. Więc może takie rozwiązanie:




A może taki dziwoląg:



Ja jednak wolę klasyki takie jak Hemnes z Ikei



niedziela, 27 października 2013

Kalafior


Uwielbiam zupy i muszę przyznać, że często goszczą na moim stole. Kupiłam małą dynię i zrobię po raz kolejny nieco kremu.

Natomiast wczoraj, aby nie było jesiennej monotonii w kuchni chciałam zrobić coś czego dawno u mnie nie było. I okazało się, że w promocji są kalafiory. Zatem do dzieła.

Podstawą każdej mojej zupy jej wywar warzywny

Składniki:
2-3 marchewki
kawałek selera
korzeń pietruszki
ewentualnie por lub cebula
liść laurowy
ziele angielski
sól
pieprz
oraz w zależności od zupy liście koperku, pietruszki, selera lub innego warzywa

Zupa kalafiorowa

Składniki:
kalafior
ok.1/2 kg ziemniaków
koperek

Wywar do kalafiorowej to nic innego jak obranie, pokrojenie (w tym wypadku w drobną kostkę), dodanie przypraw, zalanie zimną wodą i wstawienie na ogień.

W tym czasie obieram ziemniaki i również kroję w kostkę. Ich ilość zależy tak naprawdę od waszego gustu. Kalafiora myję i rozkładam na różyczki, a następnie na drobniejsze części. Gdy wywar zaczyna się gotować wrzucam ziemniaki. Po kilku minutach dodaję kalafiora i gotuję wszystko do miękkości.

Zupa prosta, łatwa i przyjemna. Niekiedy mam jednak chęć na krem. Wtedy gotuję bez przykrycia lub dodaję mniej wody i na koniec wszystko miksuję.

Ponieważ dodałam duuuże warzywa zupy wyszło sporo. Jednak jest na tyle pyszna, że mogę ją zjeść śmiało nie tylko na obiad.



Jesień w tym roku wyjątkowo dopisuje. Pogoda sprzyja spacerom i chce się słuchać energetycznej muzyki.


Na dziś polecam pobudzające rytmy Coldplay. Oby słońce świeciło tak pięknie przez wiele tygodni.






Miłego słuchania :)

piątek, 25 października 2013

Kuchnia

Kuchnia to moje ulubione pomieszczenie w domu. To tu relaksuję się gotując. Podobną funkcję spełnia u mnie mycie talerzy, choć niektórym może się to wydawać po prostu dziwne. Ale o sprzątaniu innym razem...

Kilka razy w swoim życiu musiałam się przeprowadzić, a co za tym idzie kuchnie się zmieniały. Żadna jak do tej pory nie była moja i nie mogłam jej urządzić po swojemu. Cieszy mnie jednak, że pomimo mieszkania w bloku "moja" kuchnia jest w miarę przestronna i posiada stół wokół którego można siedzieć.

Tydzień temu doszły nie słuchy na mój temat. Opinia głosiła, że jestem tą, która rano zawsze siedzi przy stole w kuchni, je śniadanie, gotuje i nie może do tego zabraknąć komputera.

Siedząc tak w kuchni stworzyłam plik INSPIRACJE do którego wrzucam zdjęcia. Przeglądam blogi, strony i zbieram urzekające lub po prostu ciekawe zdjęcia.

I tak oto kilka inspiracji. Kuchnie moich marzeń. Białe szafki, drewniane (najlepiej jasne) blaty i oczywiście stół.












czwartek, 24 października 2013

Krem i ziemniaczki

Krem nie musi być nakładany jedynie na skórę. Jeżeli ktoś zrobi mi dobrą zupę znajdzie się ona w środku szybciej niż się spodziewacie.
Krem z dyni to must have każdej jesieni. A ponieważ zbliża się Halloween i wszyscy o nim trąbią na prawo i lewo nie może zabraknąć wpisu i na ten temat. Zatem poniżej przepis na moją wersję.

Krem z dyni ze smażonymi lub pieczonymi ziemniakami


Zupa:
dwie duże marchewki
korzeń pietruszki
kawałek selera
kawałek pora lub cebula
dynia 1-1,5 kg
liść laurowy
ziele angielskie
pieprz
sól
imbir
gałka muszkatołowa

Warzywa obieramy i kroimy na kilka kawałków. Zalewamy wodą i gotujemy bulion warzywny.

W tym czasie obieramy dynię i kroimy na mniejsze kawałki.

Po ugotowaniu wywaru wyciągamy liść laurowy i ziele angielskie. Wrzucamy kawałki dyni i gotujemy do jej miękkości. Całość blendujemy i doprawiamy solą, pieprzem, a w szczególności imbirem i gałką muszkatołową. Ja znalazłam otwarte opakowanie imbiru więc postanowiłam je zużyć. Jeżeli ktoś ma ochotę to można wypróbować świeże przyprawy. Całość należy zagotować.





Ziemniaki
1 kg ziemniaków
sól
pieprz ziołowy
słodka papryka
ostra papryka

Ponieważ ja mam zepsuty piekarnik ziemniaki obrałam, pokroiłam na kawałki i ugotowałam. Pamiętać należy jedynie, aby ziemniaki nie były rozgotowane.

Na patelni rozgrzałam olej i dodałam do niego wszystkie przyprawy. Wyjęte z wody ziemniaki wrzuciłam na patelnię i podsmażyłam w przyprawach.

Jeżeli macie piekarnik można ziemniaki umyć, pokroić, a następnie ułożyć na wysmarowanej tłuszczem blaszce. Całość skrapiamy olejem i posypujemy przyprawami. Pieczemy do miękkości.


Ziemniaki można podać na osobnym talerzu lub po prostu wrzucić do miski z zupą. Jeżeli ktoś nie przepada za ostrymi smakami można dodać łyżkę jogurtu lub śmietany do porcji.

Smacznego!




PS. Ze względu na brak dobrego aparatu zdjęcie poglądowe ściągnięte przez google grafika


Włoskie odkrycie roku

Bywa tak, że przez zupełny przypadek człowiek odkrywa bardzo przydatne informacje. W moim przypadku tak się dzieje, jeżeli chodzi o kosmetyki. Niewiele się nimi interesuję. Stosuję mało (choć ostatnio coraz więcej) i z umiarem. Jak głosi pewna reklama kremu "po dwudziestym piątym roku życia widać pierwsze oznaki starzenia się skóry". Niestety muszę przyznać im rację. Podobnie dzieje się z włosami. Zaczynają się przetłuszczać lub są przesuszone, albo coś dzieje się z kolorem. I jak bardzo byśmy się nie starali problem się pogłębia zamiast znikać.



Moje zdrowe włosy zaczęły się przetłuszczać. A ponieważ są bardzo długie częste ich mycie i suszenie nie należy do najprzyjemniejszych zadań. Zajmuje to mnóstwo czasu i energii. Postanowiłam zatem kupić szampon do przetłuszczających się włosów. Tylko, że nie jest to dla mnie optymalne wyjście z sytuacji. I nagle jak grom z jasnego nieba zostałam jaśnie oświecona informacją.



Ponieważ przeglądam duuużo blogów moim oczom ukazała się niezwykła informacja. Nie pamiętam już gdzie, ale przeczytałam, że z włosami to nie jest taka prosta sprawa. Okazuje się bowiem, że mogą się przetłuszczać u ich nasady, a być suche i łamliwe na końcach. Pomyślałam, że to jakiś absurd, a osoba pisząca to na pewno nie zna się na włosach. Potem przyjrzałam się swojej czuprynie i odkryłam... że dokładnie takie włosy mam. Remedium podane poniżej głosiło, iż należy posiadać dwa szampony. Jednym z nich myjemy włosy przy skórze wraz z nią. Może to być szampon do włosów przetłuszczających się lub normalnych. Drugim natomiast myjemy włosy od połowy, aż po same ich końce. I ten specyfik powinien być do włosów suchych, łamliwych lub z tendencją do rozdwajania się. W jednym z glossyboxów dostałam szampon i odżywkę do włosów suchych. Ponieważ stwierdziłam wtedy, że to nie dla mnie, więc schowałam je do szafki i zapomniałam o istnieniu małych fioleczek. Sprzątając znów je odkryłam i zaczęłam używać wraz z drugim szamponem.
Pomysł szalenie polecam i mogę śmiało powiedzieć, że jest to odkrycie roku. U mnie sprawdziło się na 100, a może nawet na 200% :)